sobota, 1 listopada 2014

Rozdział 9 — Magia księżyca.


Nastała wieczorna pora. Niebo nabrało granatowych kolorów, które rozświetlała masa świecących gwiazd. Jednak największą uwagę przyciągał duży i piękny księżyc, który jakby hipnotyzował. Całość wyglądała niczym z bajki, a to dopiero wieczór. Noce są tu jeszcze wspanialsze. No cóż, czegoż innego można się spodziewać po Blainki - wiosce, położonej w samym środku Czarnego Klanu. W sumie, jest to stolica i ich główna siedziba. Od lat Czarni byli uważani za jeden z najsilniejszych klanów. Stali na równi z Białymi. I cóż, byli z nimi w całkiem dobrych kontaktach. Zważając na to, że większość klanów ze sobą rywalizuje. Ostatnio jednak ich stosunki uległy zmianie. Zaczęli czuć do siebie coraz to większą urazę...
Wielki i potężny budynek, cały czarny z dużą ilością pokoi. To właśnie siedziba Czarnych. W jednym z tych pokoi stał mężczyzna, który zakładając kaptur na głowę szybko wyszedł z pomieszczenia. Przemieszczał się sprawnie i szybko po korytarzu, kierując się ku wyjściu. Widać miał całą to twierdzę w jednej kieszeni. Był już tuż przy drzwiach, gdy nagle rozległ się znajomy głos:
- Mistrzu, wychodzisz gdzieś? - zapytała pokojówka służąca od lat w tej rezydencji.
- Tak, mam pewną sprawę do załatwienia. Wrócę później, nie musisz czekać - odpowiedział, po czym wybiegł z budynku.
Swoje kroki kierował ku lasu. Idąc spojrzał się na niebo. Wieczorna pora już minęła, więc noc zaczęła pokazywać swe uroki. Ustał w miejscu, i długo wpatrywał się w księżyc.
Po chwili odreagował czując, że ktoś go walnął w ramię.
Była to dobrze znana mu osoba, a mianowicie przyjaciółka z dzieciństwa. Średniego wzrostu dziewczyna w długich białych włosach i ślicznych niebieskich oczach. Wyglądała na spokojną i opanowaną. Taka też była. Każde jej słowo jest pełne spokoju, zdaje się, że nic jej nie zaskoczy. 
- Zero, spóźniłeś się. 
- Och, Rose! Tak, wybacz, zagapiłem się.
- Chyba miałeś na myśli, że ZNOWU SIĘ ZAGAPIŁEŚ.
- Dobra, niech ci będzie - kapnął na ziemi.
Dziewczyna bez słowa usiadła obok niego. 
- Ach, wracają wspomnienia...
- Tak. Zawsze jak byliśmy mali tutaj przychodziliśmy.
- Taa...
- Zero, mam sprawę.
- O co chodzi?
- Ostatnio ludzie się coraz bardziej skarżą na twój klan...
- Huh? - spojrzał się na nią.
- Mówią, że ktoś potwierdził informację, iż Czarni wywołali ten skandal w fabryce broni palnej.
- Nie mamy z tym nic wspólnego! Poza tym, mnie doszły słuchy, że wasz klan zablokował drogę i transport pyłu nie był możliwy. Podobno wszystko zgarnęliście dla siebie.
- To bujdy.
- Więc, mnie też o nic nie obwiniaj.
- Zastanawia mnie to. Być może nasze klany stanowią zbyt mocną partię, i ktoś próbuje nas skłócić.
- I na pewno masz rację. Niestety mamy za dużo konkurentów, tak naprawdę każdy klan mógłby to zrobić.
- I to mnie właśnie niepokoi. 
- Rety, nasi ojcowie też mieli takie problemy? - położył się.
- Możliwe, chociaż wtedy większość klanów miało zawarty pokój. Sama nie wiem, skąd tyle tych wojen. Obawiam się, że to może być jedna i ta sama osoba...
- Jedna osoba? Nie wydaje mi się, żeby jedna byle osóbka mogła zdziałać aż tyle. Tak czy siak, my się nie damy, co nie? - podniósł się i wystawił w jej kierunku piąstkę.
- Tak - kiwnęła główką i przybiła mu "żółwika". - Dobra, pora się zbierać. - Podniosła się z ziemi.
- Ok - również wstał.
- Pa!
- Pa! - machnął w jej kierunku ręką i odszedł z powrotem do swojej siedziby. 
Chłopak wrócił dość szybko, był zmęczony i myślał aktualnie jedynie o tym, aby pójść spać. Jednak po powrocie do budynku, ktoś na niego czekał...
- A braciszek jak zwykle pałęta się gdzieś nocami? Nie ładnie, zaczynam podejrzewać, że chodzisz w jakieś zakazane miejsca. - Odezwała się tajemnicza postać.
Była to kobieta. Widocznie młodsza od niego. A po zwrocie "braciszek" od razu można było rozpoznać, iż są rodziną. Miała długie białe włosy z czarną opaską oraz grzywkę ułożoną na prosto. Oczy zaś były koloru czerwonego. Cała ubrana w stylu gothic lolita.
Dziewczyna wyszła z cieni ukazując mu swą postać.
- Mała, to ty jeszcze nie śpisz? Na dodatek co z tym "jak zwykle"?
- No jak co? Myślałeś, że nie widzę, że skradasz się gdzieś nocami? Masz jakąś babkę wampira, czy co? 
- Nie... 
- Czyli wilkołak?
- Nie powinno cię to interesować. Za młoda jesteś.
- Czyli jednak robisz jakieś niedozwolone rzeczy?
- Za dużo sobie wyobrażasz...
- Ja gdybym robiła niedozwolone rzeczy to na pewno bym ci o tym powiedziała!
Roześmiał się. - Tak, tak, na pewno. - Podszedł bliżej niej, po czym wyciągnął z kieszeni prawą rękę i pomasował nią dziewczynę po głowie. - Nie robię niczego niedozwolonego, żeby było jasne. Miałem po prostu sprawę do załatwienia. A ty mała, wydaje mi się, że czytasz za dużo mang, bądź pornosów. Nie wiem w jakiej fazie dorastania jesteś. - Po tych słowach odszedł z powrotem do swojego pokoju. A tam pierwszą rzeczą jaką zrobił, było rzucenie się na łóżko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz